Lady of Eternity

wtorek, 17 kwietnia 2018

Where there is a will, there is a way. [IS]

Siedziałam, a moja ręka bezwiednie okręcała się wokoło z kunaiem.
Czekałam, aż w końcu się pojawi.
Było zimno. Księżyc wszedł na nocne niebo już bardzo dawno temu. Jego blask oraz rozpalone przede mną ognisko, były jedynymi źródłami światła.
Wiedziałam, że nie powinno mnie tam być. A jednak pragnienie zobaczenia go było zbyt wielkie.
Ciemny, mroczny las otulał mnie zewsząd, a jednak nie bałam się. Wiedziałam, że jestem w stanie poradzić sobie ze wszystkim i to właśnie dzięki niemu. To on nauczył mnie wszystkiego, był moją latarnią, moim drogowskazem. Moim wzorem. Moim życiem.
Nie obchodziło mnie to, że nasza relacja była zakazana. Przy każdym naszym spotkaniu, z każdym dotykiem, wiedziałam, że mogę zostać za to zabita. Skazana na największe męczeństwo.
A jednak nie potrafiłam uciec. Zostawić go.
Cichy szelest spowodował, że napięłam się. Wiatr połaskotał moje policzki.
Jego zimna dłoń objęła mnie za kark, a ja nie mogłam powstrzymać się od westchnienia przyjemności. Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu, przytulając się całym ciałem do jego, gdy usiadł za mną. Przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej i zamknął szczelnie w swoich ramionach.  
W końcu poczułam się bezpiecznie.
Wiedziałam, że jestem dla niego ważna. Mówiły to jego wspaniałe oczy, w które patrzyłam z uwielbieniem. Jego usta, długie, namiętne pocałunki.
Jego wargi były ciepłe, tak miękkie i przyjemne. Tylko moje.
Siadając na nim przodem, bez skrępowania rozpięłam jego czarny płaszcz. Pogładziłam dłonią jego policzek, gdy drugą pieściłam odsłonięte obojczyki. Szarpnęłam delikatnie za naszyjnik na jego szyi, gdy przygryzł mi dolną wargę.
Jego pocałunki były niespieszne, głębokie. Sycił się mną. Jego dłonie na moich biodrach zaciskały się w słodkim uścisku. Czując jego gorącą skórę pod sobą wariowałam. Moje serce biło z każdym uderzeniem co raz mocniej. Każdy kolejny oddech brałam z większym trudem.
Kochałam go. Byłam w stanie poświęcić dla niego wszystko.
Zamruczał niebezpiecznie, gdy wplotłam ręce w jego włosy. Wiedziałam, że to uwielbiał. A on wiedział, że kochałam jego ręce na moim ciele.
Położył mnie na sobie i delikatnie muskał odsłonięte partie mojej talii, bioder. Jego dłoń paliła na mojej piersi.
Był wspaniały, idealny.
Nasze ciała były jak dwa fragmenty układanki, pasowały do siebie w każdym szczególe. Jego pewne ruchy, nasze splecione ze sobą dłonie. Każdy jęk, najdrobniejsze westchnięcie. To wszystko było nasze, tylko nasze. Nikt nigdy nie miał mieć prawa odebrać nam tych chwil.
Gdy było po wszystkim, leżałam na jego gołej piersi. Patrzyłam, jak języki ognia tańczą na jego idealnej, ostrej twarzy. Gładził swoją ręką moje odsłonięte biodro, jakby uczył się go po raz kolejny. Patrzył w rozgwieżdżone niebo nad naszymi głowami. Jego piękne, czarne oczy wyrażały tak wiele uczuć.
Wiedziałam, że tylko przy mnie nie krył się z nimi.
Za każdym razem ściskało mnie serce, widząc głębie tej udręki. Pragnęłam go uszczęśliwić, chciałam by zapomniał choć na kilka chwil o tym, co musiał czynić, czego był zmuszony dokonać.
Widząc jego pełen miłości wzrok wiedziałam, że jestem jego jedynym ukojeniem.
Podciągnęłam się na łokciach i zawisłam nad nim, patrząc prosto w jego piękne oblicze. Jego rysy złagodniały i z największą czułością pogładził mnie po moim zaróżowionym policzku.
Wiedziałam, że te ręce przynosiły śmierć, cierpienie tak wielu obcym mi i jemu ludziom.
Akceptowałam i kochałam go takim, jakim był.
Bo był mój. A ja byłam jego.
Wiedzieliśmy, że nie mamy dużo czasu. Ja miałam obowiązki wobec wioski, on – Akatsuki. Jednak to jego twarz pragnęłam oglądać każdego dnia, wstawać każdego ranka wtulona w niego tak, jak dzisiaj. Marzyłam, by któregoś dnia móc oglądać, jak nasze dzieci bawią się z nim.
Jednak nie było nam to dane.
Pociągnął mnie w dół i wtulił swoją twarz w moje włosy. Wciągnął głęboko powietrze. Wiedziałam, że napawał się moim zapachem, pragnął zapamiętać go na kolejne, długie miesiące rozłąki. Nie wiedzieliśmy, gdy znów będzie nam dane się zobaczyć. Dotknąć. Porozmawiać.
Kochałam te chwile, gdy wielbił mnie ponad wszystko.
Gdy muskał moją szyję swoim dotykiem, składał ostatni, tęskny już pocałunek na moich wargach czułam, że się rozpadam. Na tysiące drobnych elementów, które tylko on mógł ponownie poskładać. Dłońmi obejmowałam jego twarz chcąc zapamiętać na zawsze, jak wspaniały był. Niewysokie czoło, zarysowana wyraźnie szczęka, pełne, spuchnięte wargi od naszych pocałunków. Najwspanialsza była jednak głębia jego ciemnych oczu.
Ostatni słodki dotyk, ostatnie delikatne muśnięcie, a po nim pozostały jedynie ślady na mojej rozgrzanej skórze.
Zniknął wraz z powiewem wiatru.

Shayen: Nie żyję.

Autentycznie. Nie mogę się pozbierać. Po wspaniałej partówce od Blue nie potrafiłam się ogarnąć. Wiedziałam jaka jest. A jednak czytając ją raz po raz, urodziło się coś takiego.
I’m done.

Mam nadzieje, że nie tylko mnie to ściska za serce.

Uh, dobra. Głęboki oddech.
To jest pierwsza partówka tutaj. Musicie mi wybaczyć, że nie będę jakaś taka… Jestem rozlazła obecnie. Heh.

Nie mam pojęcia, w jakiej częstotliwości będę cokolwiek tworzyła tutaj. Podejrzewam, że będzie to tak, jak teraz – napiszę coś pod wpływem impulsu. Znając mnie, zaraz potem to opublikuję, więc no, tego.

7 komentarzy:

  1. O RANY PANI JA NIE MOGĘ, CO TO SIĘ DZIEJĘ!
    Z opinią adekwatną do powyższego dzieła i bardziej wymowną niż to, co zaprezentowałam na discordzie, przybędę w nieco późniejszym terminie XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę więc wyczekiwać z wielką niecierpliwością! XD
      ps. OJ, DZIEJE!

      Usuń
  2. Tak sobie dzisiaj rozmyślałam, jakie to jest niesamowite, że za pomocą gestów, człowiek może powiedzieć więcej niż myśli. Albo inaczej, wyrazić to, czego nie jest w stanie powiedzieć. I tak w sumie jest tutaj!
    W pewnym momencie mnie jakoś za serce ścisnęło i nie wiem, czy z jakiegoś żalu, że oni tak muszą się ukrywać, czy z tego, że Sakura doskonale wiedziała, że wszelkie marzenia kończą się na samym myśleniu o nich.
    W ogóle przez ostatnie zdanie odwaliła mi się w głowie inna interpretacja tego tekstu XD Że np to wszystko było tylko jakimś jej wyobrażeniem, a powiew wiatru obudził jej zmysły... dziwne, ale no to tak, jakby wiesz... jakby zbyt intensywnie o nim myślała XDDDDD

    W ogóle nawet TEN NASZYJNIK TU BYŁ, omg! To mnie zamurowało. Rozkoszne. Cudowne.
    Jak wiesz, jestem tym zachwycona ♥♥♥♥♥♥♥
    Buziole ♥

    P.S. I tak pewnie nie napisałam wszystkiego, co powinnam. Meeeeh... wybacz!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, to było szalenie dobre.
    Niezwykle trudno jest napisać coś tak zmysłowego i intymnego. Każdy gest, każde ciche westchnięcie, które tutaj zawarłaś splotły się ze sobą idealnie, tworząc delikatną, a zarazem mocną, zmysłową erotykę. I nagle ten nastrój pryska, bo człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że to tylko chwila skradziona światu, który przecież nie zrozumiałby. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić jak musi być ciężko Sakurze i Itachiemu, gdy te wyrwane rzeczywistości momenty się kończą.
    Ja już to chyba pisałam, ale się powtórzę: jakie to było dobre.

    Pozdrawiam, weny przesyłam całą masę i zapowiadam, że będę chętnie czytać każdą kolejną partówkę Twojego autorstwa ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem, dlaczego ja dopiero teraz to odkryłam. Wstyd i hańba dla mnie, możecie teraz obrzucić mnie pomidorami.
    Jejku, tak pięknie to opisałaś, że aż zaczęłam zgrzytać zębami z zazdrości. Gdybym ja tak umiała przelać myśli na papier...
    Tak wspaniale oddałaś tutaj emocje, że teraz muszę zbierać szczękę z podłogi. Ścisnęło mi się serce, kiedy to czytałam. Zrobiło mi się Itachiego i Sakury szkoda, że muszą się ukrywać, że mogą sobie pozwolić tylko na tak krótką chwilę razem.
    Pozdrawiam ciepło i życzę weny. :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta partówka rozwaliła mnie na łopatki! Jest w niej coś naprawdę magincznego, niezwykłego, aż uśmiech mi się od razu pojawił na ustach po przeczytaniu, mimo wszystko.

    Oby więcej takich niespodzianek!

    Pozdrawiam❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Czemu trafiłam tutaj dopiero teraz?! :D
    Ale jak to mówią, lepiej późno niż wcale ;) Bo miałabym czego żałować :P
    To było takie piękne, będąc jednocześnie bardzo ulotne i smutne. W relacji ItaSaku jest jakaś taka magiczność i delikatność. Twoja jednopartówka jeszcze bardziej to uwydatniła ;)
    Dodaję bloga do linków u siebie, obserwuję i lecę pochłonąć następnego one-shota ;)

    OdpowiedzUsuń

Na podstawie Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 4 lutego 1994 r., publikator: Dz. U. 1994, nr 24, poz. 83, tekst jednolity: Dz. U. 2006, nr 90, poz. 631 oświadczam, że wszelkie prawa do publikowanych przeze mnie materiałów należą wyłącznie do mnie i niniejszym nie udzielam zgody na wykorzystywanie moich materiałów do jakichkolwiek celów bez mojej zgody.
Layout by Shayen